Kto z nas nie miał pomysłu żeby rzucić to wszystko i ruszyć w podróż dookoła świata? A gdyby tak ruszyć w podróż samochodem elektrycznym? Wielu powie: nie da się. Za mało stacji ładowania, za mały zasięg elektrycznych aut, w ogóle po co?
Cel: Australia, czas: nieograniczony, paliwo: energia elektryczna, budżet: bliski zeru, samochód: Volkswagen e-Golf variant (zwany Blue Bandit). Nazwa projektu: Plug me in.
15 marca 2016 roku entuzjasta elektromobilności Wiebe Wakker wyruszył w podróż z Holandii do Australii. Był już wcześniej w Australii, pokochał ten kraj i chciał się tam znaleźć ponownie, ale w możliwie najlepszy dla środowiska sposób.
Korzystając z uprzejmości ludzi na całym świcie Wiebe w ciągu 1222 dni pokonał 100 451 km przez trzy kontynenty. Miejsca noclegu były zupełnie nieplanowane. Pomysł Wiebego na podróż polegał bowiem na tym, że jechał tam gdzie go zaproszono i udostępniono nocleg, posiłek oraz gniazdko na nocne ładowanie. Okazuje się, że miał w czym wybierać – zaproszono go w aż 1797 miejsc!
Wiebe odwiedził także Polskę. Tak ją wspomina: „Podróż po Polsce była dobra. Osoba, która o mnie usłyszała, zaaranżowała mi noclegi w hotelach. To było bardzo miłe. Tak podróżowałem z Litwy do Warszawy. Polubiłem Polaków, są bardzo przyjaźni”.
Zaraz: z Holandii do Polski przez Litwę? Śledząc trasę, którą jechał Wiebe można odnieść wrażenie, że zgubił kompas i zamiast wybrać najprostszą i najkrótszą drogę ciągle zmieniał kierunek. Wynikało to z tego, że chciał poznać jak najwięcej ludzi interesujących się elektromobilnością i przedstawić elektryczne auto możliwie szeroko. Był między innymi w Szwecji, Norwegii, Rosji, Polsce, Turcji, Nepalu, Tajlandii, Indonezji… Łącznie odwiedził 34 kraje.

Wiebe podróżował seryjnie produkowanym autem o mocy 150 KM, z baterią 37 kWh, dającą około 200 km zasięgu. Podróż była możliwa dzięki sponsorom, choć w dużej mierze odbywała się w zasadzie bezkosztowo. Głównym sponsorem wyprawy była firma wierząca w świat bez odpadów – Bundles, oferująca usługi pralnicze, pay-per-wash z aplikacją Wash-app.
Śledziłam podróż Wiebe od samego początku, nadal jego profile w mediach społecznościowych są jednymi częściej przeze mnie odwiedzanymi. Są tam czasem zabawne, a czasem wzruszające historie okraszone pięknymi zdjęciami.